Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 5287
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Werdykt brzmi – winna!

Środa, 8 grudnia 2010, 19:29
Aktualizacja: Piątek, 10 grudnia 2010, 7:50
Autor: Dominika Krawczyk
Wałbrzych: Werdykt brzmi – winna!
Fot. Dominika Krawczyk
Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu jednoznacznie kojarzony jest z przedstawieniami dla dzieci. To duży błąd, o którym przekona się każdy, kto obejrzy „Balladynę” w reżyserii Marioli Ordak –Świątkiewicz. Ten mroczny spektakl pozwala nam na nowo odkryć historię siostry– morderczyni. I nie ma mowy o oklepanym schemacie.

Ciemność. Lampa z żarówką jarzeniową cicho syczy. Z mroku powoli wyłania się ona: straszy ogoloną głową, zapadniętymi oczami, poszarpaną koszulą i zakrwawionymi bandażami. Oto królowa Balladyna, wyrodna żona, córka i siostra. Bezwzględna, wyniosła, mroczna i mordercza.

Czy oby na pewno? Mariola Ordak – Świątkiewicz, reżyser przedstawienia, zabiera nas w zupełnie nową podróż – zaglądamy do umysłu tytułowej bohaterki Słowackiego. Niczym w dobrym kryminale, rozpracowujemy powoli profil morderczyni, krok po kroku śledząc jej zbrodnie i badając motywy. Wiemy, że jeden czyn pociąga za sobą drugi, a śmierć siostry to dopiero początek drogi. Teraz staramy się także rozgryźć, w którym miejscu Balladyna straciła moralność i osobowość. A może nigdy ich nie miała? Wraz z nią siedzimy w zakładzie psychiatrycznym - to tu ma czas, by zastanowić się nad tym, co zrobiła.

Współpensjonariusze, niczym złe duchy, krążą dookoła wywołując wspomnienia, kusząc i oczerniając. Balladyna ponownie ma wybór i kolejny raz robi to samo, zagłębiając się jeszcze bardziej w otchłani zła. Jest zagubiona, ale i przebiegła, załamana i silna jednocześnie. Boi się, ale prze do wyznaczonego celu. Przyparta do muru, sama skazuje siebie na śmierć i rozpoczyna wszystko od nowa, w niekończącej się pętli obłędu.

Spektakl, mimo iż lalkowy, wyjątkowo przeznaczony jest dla starszych widzów. Profesjonalne i wspaniale przygotowane projekcje filmowe Wojciecha Świątkiewicza, pokazują to, czego na scenie raczej nie powinniśmy oglądać, obnażając jeszcze bardziej paskudny charakter Balladyny. Retrospekcje i wizualizacje pogłębiają wrażenie snu na jawie i nierealność sytuacji, w jakiej zastajemy bohaterkę, graną przez Annę Golonkę. Na scenie rozterkami miotana jest także Goplana, po mistrzowsku prowadzona przez Bożenę Oleszkiewicz. Ta dojrzała kobieta, która też pragnie miłości i jest gotowa zrobić dla niej wiele. Rozdarta ludzkimi namiętnościami wyniosła Goplana, to rola bardzo wymagająca, i stanowiąca wspaniałe uzupełnienie magicznego świata, kreowanego na siłę w tej opowieści. Tu nie ma miejsca na bajki o wiecznej nieskalanej miłości i nieziemskiej sile sprowadzającej sprawiedliwość. Liczy się tylko władza, siła i cena, jaką trzeba za nie zapłacić. Alina, Grabiec, Kirkor i Matka to tylko zabawki w rękach Goplany i przeszkody na drodze Balladyny, która nie umiera od uderzenia pioruna, jak wszyscy się spodziewają. Gdy tylko zgaśnie światło, jej szaleństwo rozpocznie się od nowa, znów będzie zabijać i pragnąć. Jak w filmie puszczanym wciąż od nowa, w kółko, w pętli....

Czytaj również

Komentarze (4)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group