Polska Noc Kabaretowa to największe cykliczne widowisko, które co roku objeżdża niemal całą Polskę. Pierwszy kabareton odbył się w 2012 roku i tematyką nawiązał do słynnej daty końca świata. Tegoroczna Noc poświęcona jest służbie zdrowia, a więc tematowi który od dawna zagościł już w kabaretowych programach. Wałbrzych był dopiero drugim przystankiem na całorocznej trasie tego wydarzenia, więc lokalna społeczność mogła zobaczyć niektóre skecze jako jedni z pierwszych w całej Polsce.
Blisko czterogodzinne show poprowadził Kabaret Skeczów Męczących, wcielający się w role jedynych w swoim rodzaju lekarzy. Widowisko rozpoczęli od przeprowadzenia tradycyjnego obchodu, w czasie którego przyglądali się kolejnym „pacjentom”, omawiając ich szczególne przypadki medyczne.
Jako pierwszy ze swoim programem wystąpił mim – Ireneusz Krosny. O ile wśród pozostałych kabaretów słowa to podstawa, on udowadnia, że milczenie jest złotem (i bynajmniej nie jest to tombak). I tak bez słów Wałbrzyszanie mogli przyjrzeć się ucieczce z więzienia, walce Syzyfa z balonem oraz poznać historię tańca. Jedynymi rekwizytami jakimi posługiwał się mim była czapka więźnia, policjanta, latarka, zwykły balon, szpilka i „wędka” z napisem „The End”.
Następnie swój skecz zaprezentowali członkowie Kabaretu Skeczów Męczących. Dzięki nim, widownia mogła obejrzeć konfrontację oddziałowej z Agentem Tomkiem, ordynatorem oraz pacjentem z obiema złamanymi rękami. Nie obyło się również bez wstawek nawiązujących do miasta, w którym kabaret właśnie występował. Odbierając służbowy telefon, siostra zgłosiła się jako szpital w Wałbrzychu. W dalszej części skeczu padło też nawiązanie do Sobięcina jako dzielnicy w której, delikatnie mówiąc, wizyta może się źle skończyć.
Kolejnymi kabareciarzami, którzy pojawili się na scenie w AQUA ZDROJU był Kabaret Nowaki. Zaprezentował on niewdzięczną pracę osoby, która siedzi po drugiej stronie infolinii i jak może się dla niej skończyć spotkanie z rozjuszonym klientem... Wałbrzyszanie usłyszeli też tragiczną historię pewnego chomika i spotkali się z reprezentantem Francji. Na koniec widzowie udali się z wizytą do przedszkola, gdzie główną atrakcją była wizyta żołnierza. Jednak jego historia niekoniecznie była dostosowana do wieku i wrażliwości słuchaczy...
Na deski ponownie wkroczył Kabaret Skeczów Męczących, tym razem przedstawiając długą scenę poprzedzającą chrzciny potomka jednego z bohaterów skeczu. Głównym problemem scenki był pomysł zorganizowania imprezy bez alkoholu, jednak na scenie kabareciarze walczyli z wzajemnym „gotowaniem się”, gdy skecz zmierzał w nieznane rejony z powodu dużej porcji improwizacji. Do swojego ostatniego numeru poproszono jedną osobę z widowni, która wcieliła się w rolę ministranta w skeczu na temat telefonicznego katolickiego quizu.
Po piętnastominutowej przerwie w widowisku, na scenie pojawił się gigant polskiej sceny kabaretowej – Kabaret Moralnego Niepokoju. I oni udali się na wizytę do specjalisty, który sam miał pewne problemy z jednym z krzeseł w swoim gabinecie. Wałbrzyszanie mogli się również przekonać, dlaczego Jerzyk dzisiaj nie pije oraz jak niesprawiedliwe bywają niektóre z teleturniejów.
Jednak największe oklaski zebrał będący aktualnie na topie Kabaret Paranienormalni. Jak przyznali sami kabareciarze, to właśnie w Wałbrzychu na jednej ze stacji Orlenu po raz pierwszy rozpoznano słynną Mariolkę, czyli Igora Kwiatkowskiego, wcielającego się w postać stereotypowej blondynki.
Oprócz niej, na scenie mogliśmy również zobaczyć TVN-owski duet składający się z Doroty Wellman i Marcina Prokopa, a towarzyszył im Pascal Brodnicki, Wojciech Cejrowski oraz Axl Rose z zespołu Guns N' Roses. Nie obyło się również bez kolejnej wizyty u lekarza. Tym razem pacjentem była nadzieja polskiego boksu – Jacek Balcerzak – przy którym nie powinno się używać metafor oraz zbyt wielkich słów, bowiem prowadzi to do niepotrzebnego zamieszania...
Polska Noc Kabaretowa zakończyła się blisko godziny 23:00 i na odchodnym, żegnający się z Wałbrzychem kabareciarze, życzyli wszystkim zgromadzonym powodzenia na parkingu. Które istotnie przydało się tym, którzy zamierzali opuścić teren AQUA ZDROJU. Co, przy wypełnionej po brzegi hali, oczywiście nie było prostym zadaniem.
Pierwsza fotorelacja z imprezy: TUTAJ
