Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 4161
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Porozrzucani po zwrotkach, czyli sztuka epistolografii

Środa, 14 marca 2012, 14:08
Aktualizacja: 14:10
Autor: Alicja Śliwa
Wałbrzych: Porozrzucani po zwrotkach, czyli sztuka epistolografii
Fot. Alicja Śliwa
W zeszłym miesiącu niektórzy obchodzili walentynki. Zastanawiam się, czy zakochani wciąż piszą do siebie listy miłosne na pachnącej papeterii, czy też zostały one całkowicie wyparte przez emaile i skrótowe smsy?

Tych, którzy chcieliby zobaczyć, na czym polegała sztuka pisania listów, zachęcam do sięgnięcia po „Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze”. Oboje poeci piosenki należeli do bardzo kochliwych ludzi, ale dopiero niedawno wyszedł na jaw ich romans, który trwał około dwóch lat. Zostały po nim piękne listy, będące zapisem całej gamy emocji i uczuć, ale także epoki, w której kwitły. Uporządkowaniem ich i komentarzem zajęła się Magda Umer - wspólna przyjaciółka zakochanych. Na początku planowała, żeby wydano je dopiero za dwadzieścia lat, ale Agata Passent – córka Osieckiej i Kot Przybora uznali, że nie ma sensu czekać i trzeba zrobić to już teraz. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o pomyśle wydania tej korespondencji, również zawahałam się, czy nie jest to przekroczenie granic intymności.

Z listów wynika, że uczucie nie należało do łatwych. Agnieszka Osiecka była bardzo towarzyską osobą, wciąż gdzieś ją gnało. W książce znajdziemy jej listy m. in. z Paryża, Londynu, Sztokholmu. Natomiast Jeremi Przybora, dużo od niej starszy, cenił spokój i ustabilizowany styl życia, chociaż z „Memuarów” jego autorstwa wcale to nie wynika. Ona na początku bawiła się tym uczuciem, on zakochał się od pierwszego wejrzenia, mimo że był żonaty.

Ich listy są piękną literaturą, bogatą w metafory, słowne zabawy i parafrazy własnej twórczości. Piszący ubarwiają listy rymowankami i mottami np.: Nie da ci facet, co rad cię posiąść, tego, co da ci mama z gosposią. Śpiewaczko Moja Ucieszna, Safo Słowieńska - tak Przybora tytułuje swoją ukochaną, zachwyca się jej rymami i utworami dla STS-u. Ona dedykuje mu własne wiersze i bierze na warsztat piosenki z Kabaretu Starszych Panów, by pobawić się ich formą. Jednak oprócz czystej poezji znajdziemy również w tych listach szarą rzeczywistość PRL-u. Osiecka pisze, że przesyła z Zachodu gumę do żucia i majtki (towar deficytowy), zastanawiając się, czy dojdą. Bohaterowie skarżą się, że listy idą tak długo. Na szczęście są telegramy!

Z czasem w listach pojawia się coraz więcej wyrzutów i pretensji. Osiecka ucieka przed uczuciem do żonatego mężczyzny na Mazury czy Wyspę Wytrzeźwień jak nazywa Anglię. Ich drogi w końcu rozchodzą się. Pozostały na szczęście piosenki, w których wciąż żyje miłość.
Książka jest przepięknie wydana. Zawiera zdjęcia bohaterów (polecam również książkę Agnieszki Osieckiej, złożoną z wykonanych przez nią fotografii „Na początku był negatyw”) oraz skany listów, pocztówek i depesz. Na stronach pojawiają się także notatki z kalendarzyka tekściarki oraz przypisy. Na samym końcu znajdziemy te utwory poetów, które powstały z miłości w tym okresie. Do wydawnictwa dołączony jest także audiobook, gdzie listy czytają Magda Umer i Piotr Machalica.

Po lekturze Listów wiem jedno: marzę, żeby dostać od ukochanego list miłosny. Może być nawet na wyczerpanym papierze...

Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory Listy na wyczerpanym papierze, Warszawa 2010

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group