Przypomnijmy, że Masa Krytyczna to comiesięczna impreza polegająca na zamanifestowaniu przez miłośników jeżdżenia na rowerze swej obecności w miastach. Wywieranie wpływu na władzach ma doprowadzić do stworzenia infrastruktury, dzięki której rowerzyści będą mogli bezpiecznie przemieszczać się po ulicach miast.
Start odbył się o godzinie 17.30 w Rynku. Udział wzięło ponad czterdziestu rowerzystów, którzy przejechali wcześniej ustaloną trasą na Piaskową Górę i z powrotem. Co prawda w trakcie przejazdu pokropił deszcz, ale przecież taki drobiazg nie może zniechęcić prawdziwego cyklisty.
Organizatorzy twierdzą, że w wałbrzyskiej Masie wzięło udział więcej osób niż w Poznaniu. Zdziwiło nas to bardzo. Poznań – duże miasto, w dodatku uniwersyteckie, studenci lubią rowery. Poza tym leżące na płaskim terenie i mające o niebo lepsze drogi niż Wałbrzych. I co? W kilkusettysięcznym mieście nie można zorganizować pięćdziesięciu ludzi na rowerach? Coś tu nie gra. Może zawiedli organizatorzy albo najzwyczajniej ludziom się nie chce jeździć na tych jednośladach?
Jesteśmy jednak całym sercem za rowerzystami, a za grupą młodych zapaleńców z Wałbrzycha w szczególności. Jak na pierwszą tego rodzaju imprezę można uznać, że odnieśli sukces.
W dodatku na własnej skórze zaznali, ile się trzeba nachodzić albo najeździć, by cokolwiek osiągnąć. To dla nich ważna nauka w dwudziestą rocznicę odrodzenia samorządności w Polsce.
