Wtorek, 23 kwietnia
Imieniny: Jerzego, Wojciecha
Czytających: 3445
Zalogowanych: 3
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Nocnik a sprawa wałbrzyska

Czwartek, 22 lipca 2010, 11:32
Aktualizacja: Piątek, 30 lipca 2010, 13:48
Autor: Sven
Wałbrzych: Nocnik a sprawa wałbrzyska
Ryszard Nowak
Fot. red
Zapewne już cały Wałbrzych wie, że w naszym mieście nie ma publicznych toalet, zwanych też kiblami, wychodkami, miejscami ustronnymi lub tymi „dokąd król piechotą chodzi”. Wystąpienie radnego Ryszarda Nowaka też już przebrzmiało, ale problem pozostał.

Zapytaliśmy o opinię radnego Rady Powiatu Krzysztofa Paciepnika.

– Radny Nowak we właściwy sobie sposób zwrócił uwagę na ważny temat. Kiedyś w każdej dzielnicy były szalety publiczne i uważam, że tak powinno być. Problem braku publicznych szaletów jest wstydliwy dla wałbrzyszan – zakończył radny.

Innego zdania jest Przewodnicząca Rady Miasta Agnieszka Kołacz-Leszczyńska:

– Bardzo szanuję Ryszarda Nowaka, ale ta akcja była żenująca, poniżej wszelkiej krytyki. Jestem zdecydowanie przeciwna takim zachowaniom. Takie chore akcje są szkodliwe dla Wałbrzycha, w którym robi się tyle dobrego. Prawdopodobnie będzie to jeden z tematów sierpniowej sesji Rady Miasta.

Poprosiliśmy o komentarz także samego zainteresowanego, ponieważ kilkudziesięciosekundowa migawka w telewizji nie wyczerpuje tematu.

Ryszarda Nowak powiedział:

- Do podjęcia takiego działania skłonili mnie mieszkańcy Wałbrzycha. Nieraz zwracałem uwagę osobom, które załatwiały się w bramie czy pod drzewem. A gdzie mam to zrobić? Słyszałem w odpowiedzi. Kup pan ludziom nocniki, bo toalet w mieście nie ma. W końcu miałem dość wysłuchiwania pretensji, zwracania uwagi i odsyłania ludzi do Biura Rady Miasta. Dwie toalety na 120 tysięcy ludzi to po prostu wstyd. Uważam, że problem jest pilny i koniecznie trzeba go rozwiązać. Nie wszyscy widzą ten problem. Może gdybym zamiast chodzić i jeździć komunikacją miejską wsiadał pod ratuszem do samochodu i jechał do domu, też bym nie widział.

Nasz komentarz:
Chodząc po mieście z trudem przypominamy sobie miejsca, w których kiedyś były publiczne toalety. Była jedna na Placu Grunwaldzkim, druga - naprzeciwko PDT-u. Na Piaskowej Górze były co najmniej dwie: w parku, nazywanym „parkiem sztywnych”, tam od lat jest restauracja i nieopodal przystanków autobusowych przy Głównej. Na Szczawienku, jak wspominają starsi ludzie, też był kibelek jak się patrzy, na Nowym Mieście w sąsiedztwie ówczesnej restauracji Nowomiejska. Nawet na Podzamczu przy Kasztelańskiej wraz z osiedlem zbudowano publiczną toaletę. Inne dzielnice nie były nam znane zbyt dobrze w dzieciństwie, ale pewnie tam też niekoniecznie trzeba było chodzić w krzaki.

Współcześnie obie istniejące toalety publiczne są na obrzeżach rewitalizowanej części Śródmieścia – przy Drohobyckiej i przy czymś, co od lat robi za parking, czyli przy Rycerskiej. Pozostałe zlikwidowano w czasach, gdy wybuchł kapitalizm i okazało się, że ludzie mają potrzeby wyłącznie konsumpcyjne.

Czytaj również

Komentarze (12)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group