Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 4130
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Marek Ratusznik – przedsiębiorca, samorządowiec, kandydat na posła

Wtorek, 4 października 2011, 7:44
Aktualizacja: Środa, 5 października 2011, 9:26
Autor: Sven
Wałbrzych: Marek Ratusznik – przedsiębiorca, samorządowiec, kandydat na posła
Fot. Sven
Trwa kampania wyborcza. Politycy przerzucają się obietnicami. Zapytaliśmy Marka Ratusznika, dlaczego wałbrzyszanie powinni głosować na niego i PJN

- Dlaczego kandyduje pan do Sejmu?

Marek Ratusznik: Wałbrzychowi potrzebna jest silna reprezentacja w sejmie. Grupa posłów, która problemy Wałbrzycha ujmie w jedną całość i doprowadzi do przygotowania programu, dzięki realizacji którego miasto odzyska dawną świetność. Chodzi o to, żeby ludzie czuli się bezpiecznie i nie zastanawiali się czy wystarczy im pieniędzy do następnej wypłaty. Wałbrzych był kiedyś wylęgarnią talentów sportowych. Stąd wywodzą się mistrzowie Polski czy uczestnicy igrzysk olimpijskich, bo kopalnie inwestowały w sport. WSSE nie jest zainteresowana tą dziedziną na większą skalę. W mieście nie ma basenów. SLD jeden zasypało, a PO ostatni rozebrało. Trzeba to wszystko odbudować, ale najpierw potrzebna jest silna reprezentacja regionu w województwie, a potem w Warszawie. Wtedy Wałbrzych zostanie zauważony, a wszelkie zaległości wobec miasta będą mogły zostać wyrównane. Wtedy Wałbrzych przestanie być dla władz „wyrzutem sumienia”.

- Pańskie hasło wyborcze to „Silny region sudecki jako przeciwwaga dla Wrocławia” Czy to oznacza, że budżet województwa jest źle dzielony?

Marek Ratusznik: Oczywiście! 80 % pieniędzy pochłania Wrocław, a tylko 20 % zostaje dla reszty województwa. Jest to tragedia dla Wałbrzycha i innych miejscowości regionu. W sejmiku mamy dwóch czy trzech radnych, ale są przekupieni i robią to, czego chce reszta. Trzeba dążyć do stworzenia koalicji radnych spoza Wrocławia i wybrać „swojego” marszałka. Wtedy środki budżetowe będą dzielone korzystniej dla nas. Nie może być tak, ze ciągle jesteśmy spychani na margines. Najpierw zrobiła to Warszawa, a potem Wrocław. Dbają tylko o własne interesy i nie rozumieją, że na dłuższą metę bez nas „umrą”.

- Czy to, o czym pan mówi i zapowiedź stworzenia aglomeracji wałbrzyskiej nie są działaniem idącym w tę sama stronę?

Kiedy rezygnowałem z ubiegania się o fotel prezydenta Wałbrzycha, deklarując jednocześnie wsparcie kandydatury Romana Szełemeja, odbyliśmy rozmowę, w czasie której przedstawiłem mu swój program. Powiedziałem, że wycofuje się, ale na takiej zasadzie, że jeżeli Roman Szełemej wygra, to będzie realizować przynajmniej część tego programu. Chodziło właśnie o aglomerację wałbrzyską. Prezydent powiedział wtedy, że też trochę myślał o takim rozwiązaniu, ale głośno o tym nie mówił. Pomysł aglomeracji nie jest zresztą nowy. Wymyślił to Ryszard Kabat w 1997 roku, gdy przeprowadzano reformę administracyjną i likwidowano województwa. Ja włączyłem tę koncepcję do swojego programu wyborczego przed wyborami prezydenckimi. Poza mną żaden z kandydatów nie miała wówczas programu dla Wałbrzycha. Sprzątanie nie jest zadaniem prezydenta. Tym powinien zajmować się jeden urzędnik w magistracie. Prezydent powinien mieć wizję, jak będzie miasto wyglądać za piętnaście lat. Ale nie mam Romanowi Szełemejowi za złe, że realizuje moje pomysły, bo są dobre. Mam nadzieję, że kiedyś przyzna, że decyzja o stworzeniu aglomeracji wałbrzyskiej zapadła po rozmowie z Markiem Ratusznikiem.

- Ważnym punktem programu PJN-u jest polityka prorodzinna.

Marek Ratusznik: Naród jest najważniejszy. Jeżeli nie będziemy inwestować w rodziny, to przepadniemy. Nie należy dyskutować o tym, że gdzieś kiedyś będziemy dofinansowywać rodziny. Rozwiązanie jest proste – matka urodziła, powinna dostać rodzinne. Najlepiej będzie wiedzieć na co wydać te pieniądze. W budżecie państwa są pieniądze, ale są źle wydawane. PJN ma program prorodzinny i będzie dążyć do jego realizacji.

- To będzie dużo kosztować. Skąd będą pochodzić pieniądze?

Między innymi z ograniczenia administracji publicznej wyższego szczebla. Przykładem przerostu administracji jest starostwo powiatowe. Nie wiem po co tam jest pięcioosobowy zarząd. Byłem przez cztery lata radnym powiatowym, a także członkiem zarządu, więc wiem, o czym mówię. To jest tylko siedzenie i branie pensji. I tak wszystko przygotowują naczelnicy wydziałów, a w terenie są samorządy, które same wszystko sobie załatwiają. Aby starostwo miało cokolwiek do roboty odebrane zostały gminom niektóre ich kompetencje. Uważam, że jeden starosta w zupełności by wystarczył.

- Dlaczego wałbrzyszanie powinni zagłosować na Marka Ratusznika?

Marek Ratusznik: Jako poseł będę oczywiście pracować dla całego kraju, ale dla mnie szczególnie ważny jest nasz region, którego mieszkańcy zostali przez poprzednie rządy sponiewierane i znieważone. Ja nie idę do sejmu dla zysków. Będę zawsze z ludźmi, drzwi mojego biura będą stały otworem. Na wszelką niesprawiedliwość będę reagować natychmiast. Będę walczyć o ten region, bo jestem człowiekiem czynu. Dla mnie nie ma rzeczy niedokończonych i niemożliwych do załatwienia. Dlatego PJN to najlepszy wybór.

- Dziękuję za rozmowę.

Czytaj również

Komentarze (14)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group